niedziela, 21 kwietnia 2013
to jest tak, że na początku tego nie dostrzegasz, tego że tęsknisz. To absurdalne ale miliony endorfin obumiera w Twoim ciele, serce zwalnia a jego pracę unormować może jedynie szpitalna adrenalina podawana dożylnie, lub jego powrót. Dlaczego tego nie zauważasz, dlaczego istnieje taki etap nieświadomości? Bo nie chcesz uwierzyć, że on odszedł, że zwyczajnie Go nie ma. Może to wynika z pobudek egoistycznych, z tego że nie chcesz uśmiercić swojego serca? Może. I żyjesz w tej błogiej nieświadomości, jakby on wyszedł tylko na chwilę do sklepu na rogu po Twoje ulubione wino. I żyjesz czekając, później czekasz żyjąc, a na końcu tylko czekasz. Na niego, aż w końcu wróci, aż stanie w Twoich drzwiach i wejdzie do środka znów, i zagości w Twoim sercu. Ten etap czekania jest chyba najgorszy, bo nie potrafisz zacząć nic nowego, tkwisz w tym samym punkcie bo każdy krok bez niego jest pozbawiony sensu, bo nie potrafisz robić już nic innego poza czekaniem.Kiedy minie już na prawdę sporo czasu, wersja z winem i sklepem na rogu przestaje być wiarygodna zaczynasz odczuwać coś co można nazwać tęsknotą, ale to tylko początek. Nie wiem czy już wtedy godzisz się z jego brakiem, czy jednak jeszcze resztkami sił czekasz. Bo może jednak wróci, może zabłądził. Zamykasz oczy, nie płaczesz bo nadzieja Ci na to nie pozwala. To właśnie wtedy czekasz żyjąc. To dziwne, nie sądzisz? Że można za kimś tęsknić tak bardzo, że nawet życie przestaje mieć znaczenie, ale nie chcesz się go pozbyć bo wtedy nie mógłbyś czekać. Jest nam potrzebne tylko do czekania, to takie prozaiczne, takie przyziemne- żyć tylko po to by czekać. Każdy odgłos kroków na klatce schodowej, każde zapukanie do drzwi pobudza Twoje serce, które bije każdego dnia wolniej, z każdą fazą słabiej. Ale to nie on. To nie on zawsze stoi przed drzwiami, to nie on dzwoni, pisze. To nie on. Jego nie ma, wciąż.Później już tylko czekasz. Dławisz się powietrzem- ironia. Dławisz się tym co dawało Ci życie zanim poznałaś jego. Tęsknisz, tęsknisz tak bardzo, że nie umiesz o tym mówić chociaż chciałabyś, nie ma takich słów, nie ma nic, nie ma jego. Ale przecież musisz żyć bo czekasz. Już tylko czekasz bo to zajmuje cały Twój czas. Ulice przepełnione Twoim zapachem już nigdy nie zmieszają się z jego, już nie ma Was bo nie ma jego. Zostałaś sama z tym sercem, które boi się pompować krew, żebyś nie zrobiła czegoś głupiego. Nawet serce się o Ciebie martwi. Czy jest aż tak źle? Jest. Ale udajesz, bo czasem warto, bo ludzie nie zrozumieją bo tak właśnie trzeba- żyć w kłamstwie przed innymi ale nigdy przed sobą, tak jak na samym początku.Później są różne chwile, zwątpienia, płaczu, pustki. Już nawet czekanie traci sens a serce zwalnia. Wtedy najczęściej piszesz. Dlaczego piszesz? Bo nie jesteś w stanie wypowiedzieć na głos jak bardzo tęsknisz, bo ton twojego głosu nie jest w stanie tego oddać, już odnajdujesz słowa, w przeciwieństwie do tlenu, którego jest coraz mniej. I piszesz, ubierasz swoje serce w słowa, i nagle czujesz się tak jakbyś znów z nim była, jakby on wrócił. Nagle, niespodziewanie. I zamykasz oczy a on jest nawet w tej ciemności i uśmiecha się do Ciebie i mówi, że kocha i że tęsknił. I zastanawiasz się czy on też przechodził przez te wszystkie fazy tęsknoty, czy też siedząc na rogu tej ulicy z każdym wspomnieniem eksplodowało mu serce. I zastanawiasz się dlaczego nie było go tak długo i pytasz o to, nie dlatego że chcesz wiedzieć, ale tylko po to by usłyszeć jego głos.Już otwierasz usta, ale go nie ma. Znów. Czekasz bo może wyszedł tylko na chwilę, na papierosa. I żyjesz i znów jest ta nieświadomość a później znów żyjesz czekając i czekasz żyjąc. Przechodzisz przez to wszystko tylko dla tej chwili gdy znów masz Go obok. Dla tych warg, które w taki słodki sposób wyglądają gdy wymawia Twoje imię. Dla chwil gdy masz go przy sobie, gdy jest z Tobą. To nic, że potem znika przecież zawsze wraca. To nic, że za każdym razem tracisz serce, przecież rodzisz się na nowo, każdego dnia gdy on wraca. To cudowne, że ma gdzie wracać, to cudowne że masz na kogo czekać. I żyjesz kochając, a potem kochasz żyjąc a na końcu tylko kochasz. Bo ludzie czasem tęsknią. Bo ludzie czasem kochają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz